wtorek, 21 maja 2013


Cz. 1 Imagin z Louisem.
"Miły kolega"

Już było dobrze po północy, wracałam od koleżanki. Gwiazdy już były na niebie a ja przechadzałam sobie uliczkami Londynu, gdy przechodziłam przez park usiadłam sobie na pobliskiej ławce i spojrzałam w niebo, zamknęłam oczy i słyszałam tylko lekki wiaterek i szeleszczące liście. Po chwili usłyszałam jak ktoś próbował odpalić ogień w zapalniczce, męskie głosy, byli z trzy kroków za mną, śmiali się, widać było że byli dobrze napici. 
Odwróciłam się szybko i spojrzałam na nich, było ich sześciu, zaczęli się do mnie zbliżać, przestraszona wstałam i nie mogłam się ruszyć, tak strach mnie obleciał, ciarki po całym ciele. Po krótkiej chwili otrząsnęłam się, a gdy Oni już stali twarzą w twarz ze mną, nabrałam wielkiego oddechu i zaczęłam biec w prawą stronę na uliczki Londynu z myślą że kogoś spytam o pomoc. Po długim biegu przystałam na chwilę i schyliłam się by wyrównać oddech.
- Mam nadzieję że już ich nie spotkam. - Wyszeptałam pod nosem i ukucnęła, po niedługiej chwili podszedł do niej chłopak.
- Halo, halo? - Powiedział swoim przyjemnym dla ucha głosem. Podniosła głowę ku górze i wstałam, był nieco wyższy. Patrzyłam na niego nie wiedząc czego on chcę, byłam trochę zszokowana, tamci kolesie byli okropni.
- Louis jestem. - Przedstawił się dość szybko, i wyciągnął w moją stronę dłoń. 
- Hana. - Powiedziałam cicho i uścisnęłam jego dłoń, uśmiechnęłam się lekko, a zza rogu usłyszałam znowu tych kolesi, śmiali się. Spojrzałam na nowego kolegę z miną zbitego psa a On już wiedział o co chodzi, złapał mnie za dłoń i uśmiechnął się ciepło w moją stronę. Jeden z tamtych pokazał na mnie palcem i znowu zaczęli biec, Louis zaczął biec a ja za nim dotrzymywałam mu kroku. Wskoczyliśmy do czerwonego wysokiego autobusu, usiadłam przy oknie i westchnęłam głośno. Usiadł obok i uśmiechał się. Spojrzałam na niego oburzona.
- Co się tak uśmiechasz? - Spytałam z pogardą.
- A nic. - Zaśmiałam się.
- Za daleko pojechałam, przez Ciebie nie trafię do domu. - Również zaśmiałam się łobuzersko i patrzyłam na niego uśmiechając się.
- Możesz nocować u Mnie. - Powiedział jakby się litował.
- Nie potrzebuję litości, mogę się błąkać po ulicach. 
- To ja wolę żebyś u mnie spała, niż błąkała się po ulicach i jeszcze cię ktoś złapie! - Powiedział przekonując Mnie. Szczerze to nie wiedziałam co robić, bo nie znałam drogi do domu, ale też nie kompfortowo bym się czuła.
- Mieszkam sam. - Powiedział, a ja westchnęłam.
- No to nie mam wyjścia. - Powiedziałam cicho i wysiedliśmy z autobusu. 

          ~ Natalkka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz